Wielkim marzeniem Julki była antresola. Nawet nie po to by tam spać, nie po to by dopiec mamie pomyslem zmniejszenia i tak niewielkiej przestrzeni. Po to by móc się tam wspinać, bawić, czytać książki, pić kakao z bitą śmietaną, zapraszać przyjaciółki.Wielkim natchnieniem był program w szwedzkiej telewizji Fixa Rumet, w którym metomorfozy wraz z dziećmi przeprowadzała Isabel z bloga Dos Family. Znacie?. A więc był tam kącik na antresoli z hamakiem, do którego wchodziło się po sznurkowej drabince. Na drabinkę sznurkową czekamy, pomysł z hamakiem upadł z uwagi na niewielką powierzchnię antresoli, ale kto wie, może i hamak czeka na lepsze czasy :)Dla mnie istotne bylo, by antresola umieszczona w bardzo bliskim sąsiedztwie drzwi nie przytłaczała od razu na wejściu. Z góry odpadły gotowe projekty. Wyzwania podjął się stolarz. Chciałam zeby wyglądała lekko, więc zaprojektowałam jej falisty kontur. Dlatego "odgina" się przy froncie, a od boku"wybrzusza". W barierce wycięte zostały różnej wielkości koła przepuszczające światło. Nad antresolką zamontowaliśmy światło a także półkę na książki.
Julkę tak średnio interesują trendy wnętrzarskie. Pokój miał być radosny i kolorowy. Od pierwszego wejrzenia spodobała nam się komoda Baby Vox z kolekcji Evolve. Z tej samej kolekcji ale z linii młodzieżowej pochodzą półki na książki.
Domek dla Kokeshi powstał z szuflady na sztućce, wyklejonej kolorowymi papierami.
Tapetę Mr Perswall pokazywałam już kiedyś na blogu. Okazało się, że nie tracąc wzoru można zamówić ją w dowolnym rozmiarze. Nasza zajmuje około 70% powierzchni ściany. Jeśli się przyjrzycie dokładnie zauważycie, że nie ma niej najważniejszego miasta - Krakowa. Ale będzie, gdy dopracujemy czcionkę :)

I na koniec taki nieprzyjemny akcent. Pewnie powinnam poświęcić mu osobny wpis, ale jednak nie chce sobie psuć bloga nieprzyjemnymi kwestiami. Na zdjęciach brakuje jednego elementu - szafy. Urządzając Juli pokój chciałam, aby jak najwięcej mebli pochodziło z polskiej produkcji. Tak jest w przypadku antresoli, komody, półek oraz szafy. Szafa pochodzi z polskiej firmy Timoore, której projekty bardzo mi się podobały, Zamówiłam bezpośrednio u producenta. Czas oczekiwania wynosić miał około 6 tygodni. Opóźniał się. Bardziej i bardziej. Miły, kobiecy głos w słuchawce telefonicznej co rusz zapewniał o wysłaniu szafy już zaraz, już teraz. Po długimm czasie przysłano. Szafa nie nadawała sie do złożenia, brakowało istotnych elementów, a te co były nie miały np nawierconych otworów. Kolejne telefony i kolejne oczekiwanie. Kolejny transport z kolejnymi usterkami i kolejne telefony i kolejny transport. Dziś szafa stoi, 3 raz wypadł z niej drążek. Miły kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki cierpliwie znosił
nasze telefony, jednak nigdy nie powiedział nawet "przepraszam". Timoore- piękne mebelki - nie polecam. Za to naszego pana stolarza i producenta VOX bardzo :)